Ecia pisze:Dopiero niedawno natknęłam się w internecie na określenie mizofonii i to idealnie określa to co mi jest.
Hmm... bardzo prawdopodobne, że coś podobnego ma moja mama, bo zawsze tresowała naszą rodzinę i to dzięki niej jestem teraz wyczulona na różne odgłosy. Wystarczyło nieopatrznie siorbnąć gorącą herbatę i już miało się na sobie wzrok bazyliszka

Ecia pisze:Bolało ją tym bardziej, że 2 tygodnie po wypadku mieli lecieć z ojcem do Rzymu na wycieczkę - długo go namawiała i w końcu się zgodził, a tu taki pech.
Ooouuuuuuuuu... Mnie też by bolało

Natta pisze:O matko :O Hardkorowa byłaś. Ja bym się bała dziabać sobie w chrząstce. Tym bardziej, że gojenie to nie taka łatwa sprawa. Moja koleżanka musiała wyjąć sobie już drugi z kolei industrial, bo nie mogła wytrzymać bólu.
O masz. Musiała mieć coś źle zrobione, albo jest wyjątkowo wrażliwa... Szczerze mówiąc, w moim przypadku przekłuwanie chrząstki było o wiele łatwiejsze, niż przekłuwanie płatka ucha. Płatek jest mocno ukrwiony, tkanki są miękkie i po uszkodzeniu szybko puchną, więc czasami miałam problem z włożeniem kolczyka po zrobieniu dziurki, musiałam w tym dłubać (koleżanka była cwańsza, bo ostrzyła kolczyk i nim przekłuwała



Lena pisze:Kilka razy powtórzyła się sytuacja, że powiedziano mi że utrzymuję niezdrowy dystans i nie daję się poznać.
Mnie raz koleżanka próbowała, niby to delikatnie, zasugerować, że jestem żmijowata, bo wszystko bym chciała wiedzieć, a sama, to nic nie powiem

